Dostałam ostatnio dość nietypowe zamówienie - wełniane kapcie dla gościa, który będzie w nich biegał po Warszawie :) Zamówienie zawierało jeszcze "kocyk" w kształcie banknotu, ale ostatecznie ten pomysł nie został zaakceptowany.
Najbardziej zwariowaną rzeczą w tym wszystkim był termin realizacji. Zamówienie zostało złożone w czwartek, a gotowy produkt miał być w Warszawie w poniedziałek rano. Nie byłoby w tym nic dziwnego ani przerażającego, gdyby w każdym sklepie był nieskończony wybór włóczek. Ale jak każda dziewiarka wie, jest to rzecz nierealna w mniejszych miastach. Zamówienie włóczek przez internet nie wchodziło w grę.
W piątek w "największym" sklepie pasmanteryjnym w Bielsku-Białej przy ul. 11 Listopada, włóczek w tych konkretnych kolorach było jak na lekarstwo. Nie obyło się bez połączenia kilku rodzajów, aby osiągnąć odpowiednią grubość włóczki.
Kapcie miały mieć dość gruby splot, wiec robiłam je na drutach nr 10. Kolory włóczki także zostały starannie dobrane. Wieczorem w piątek nastąpiły prace początkowe, w niedziele rano zakończone i odesłane pociągiem do Warszawy na plan zdjęciowy :)
Tak w skrócie wyglądały nocne prace :)
Guziczki zostały już doszyte na miejscu przed zdjęciami.
Kapcie miały wyglądać na "babcine". Nie do końca też było wiadomo czy zagrają w reklamie. Efekt widocznie został osiągnięty, skoro 3 minuty przed kręceniem realizator zdecydował się ich użyć :)
I fajnie, ja jestem zadowolona :)
Ps. Podobno będzie seria tych filmików, więc od dzisiaj każda przerwa reklamowa w środku filmu nie będzie mnie tak irytować ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz